O „zaletach i zasługach” prezydentury Rafała Trzaskowskiego dla Warszawy i warszawiaków napisano na łamach Forum dla Naszej Warszawy już wiele, ale czas na poruszenie szczególnie bulwersującej i oburzającej kwestii – szczególnie w kontekście pustych frazesów, z których Rafał Trzaskowski uczynił sposób na swoje polityczne życie. I nie chodzi już nawet o opisane szczegółowo zdejmowanie krzyży z urzędów czy walkę z katolicką częścią społeczeństwa poprzez prowokacyjne wysyłanie osławionych życzeń „Dobrego Dnia Łyżwiarza” na Święta Bożego Narodzenia. Rafał Trzaskowski z hasłami równości, tolerancji i uśmiechu na ustach, dzieli bowiem warszawianki i warszawiaków na lepszych i gorszych przy każdej nadarzającej się okazji.
Weźmy dla przykładu dwie imprezy o charakterze publiczno-społeczno-obywatelskim, które odbyły się w naszym mieście w ostatni weekend: sobotnią Paradę Równości i niedzielny Marsz na Rzecz Życia i Rodziny. I nie chodzi o to, która manifestacja była bardziej słuszna czy prawidłowa. Niech każdy wybiera to, co lubi i to, co wydaje mu się bardziej pożyteczne. Ale na pewno nie wolno różnicować tego rodzaju wydarzeń i dzielić zamiast łączyć osobie, która reprezentuje ogół mieszkańców, a usta ma pełne haseł o demokracji, równouprawnieniu i jednakowym poszanowaniu dla każdego człowieka. To zrozumiałe, że honorowy patron Parad Równości czuje się na nich jak ryba w wodzie, a jego czerwone okulary, które zakłada na tę okazję mogłyby być ikoną niejednego przemarszu w miastach nawet bardziej postępowych niż Warszawa, ale jak to możliwe, żeby ostentacyjnie nie poświęcić nawet chwili uwagi ludziom, którzy następnego dnia zebrali się w centrum miasta, żeby zamanifestować swoje przywiązanie do innych wartości?
Według Rafała Trzaskowskiego, Warszawa w sobotę była „uśmiechnięta, tolerancyjna i europejska”. To jaka niby była w niedzielę – ponura, ksenofobiczna i nacjonalistyczna? Każdy człowiek ma oczywiście prawo mieć i manifestować swoje poglądy – można na przykład wypisać własne dzieci z religii i publicznie się tym chwalić, jeżeli odczuwa się taką potrzebę, ale Prezydentowi Miasta st. Warszawa po prostu nie wolno w tak obraźliwy i skandaliczny sposób dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Nie mówiąc już o sławetnych bojach, jakie toczył z miłośnikami „Boga, Honoru i Ojczyzny” przy okazji Marszów Niepodległości i wsparciu, jakiego udzielał miłośnikom „bobu, humusu i włoszczyzny” przy okazji marszów przeciwko życiu i rodzinie. I to wszystko w imię demokracji, równości, tolerancji, Europy i uśmiechu. Wstyd Panie Trzaskowski!
Fot. Marsz.org