Zdecydowanie nie doceniliśmy Rafała Trzaskowskiego i to co braliśmy i przestawialiśmy jako jego brak aktywności w działaniach na rzecz Warszawy i jej mieszkańców, okazało się ciszą przed prawdziwą burzą, a w zasadzie przed wydaniem dokumentu i zarządzenia o „standardach równego traktowania w Urzędzie Miasta st. Warszawa”.
Nie będziemy odnosić się do głównego zawartego w nim postulatu, postulatu z którym, jak widać, Rafał Trzaskowski nosił się od dawna, ale dopiero teraz odważył się go oficjalnie zaprezentować, zakazu symboli religijnych. Niech każdy oceni go we własnym sumieniu, natomiast Rafała Trzaskowskiego oceni historia i Sąd Ostateczny (dla wierzących). Dla wszystkich natomiast Rafał Trzaskowski zapisze się w historii jako pierwszy od upadku bolszewizmu i komunizmu urzędnik warszawski, który podniósł rękę na podstawowe wartości demokratycznego świata, w tym wolność wypowiedzi, manifestowania swoich poglądów i uczuć religijnych. Od pięciu lat prowadził do tej pory krucjatę przeciwko uczestnikom Marszów Niepodległości, za wszelką cenę próbując im przeszkadzać, uprzykrzać życie, deprecjonować ich w oczach opinii publicznej. Teraz zabrał się za „opiłowanie” chrześcijan. A wszystko z ustami pełnymi frazesów o równości, tolerancji i otwartości. W imię lepszego, demokratycznego świata. Pozostawiamy każdemu prawo do wyrażenia własnego poglądu na ten temat, ale chyba nie tak sobie ten lepszy, demokratyczny, przyjazny świat wyobrażaliśmy. A może faktycznie piekło zamarzło i Rafał Trzaskowski za swoje zamordystyczne zapędy będzie się cieszył jeszcze większą popularnością wśród swoich zwolenników?
Jedno jednak pozostaje poza wszelką wątpliwością. Pokusy w kierunku „urawniłowki” w społeczeństwie pluralistycznym i odgórne zakazy odnośnie różnic w zakresie światopoglądowym czy religijnym już były i wszyscy wiemy czym to się skończyło. Skończy się podobnie i tym razem – nie udało się Leninowi, Berii, innym towarzyszom, nie uda się również Rafałowi Trzaskowskiemu. Neutralność bowiem rozumiana jako konieczność „wyzerowania” swoich przekonań i poglądów nie buduje wspólnoty międzyludzkiej. Rafał Trzaskowski przeminie i nic po nim nie zostanie, a wspólnota międzyludzka (lepsza czy gorsza) przetrwa i pozostanie.