Historia, jaka na naszych oczach rozgrywa się w Gdańsku wokół Muzeum II Wojny Światowej (w sprawie której pośrednio zabrali głos przedstawiciele Fundacji Nasza Warszawa w opublikowanym liście otwartym do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego) daje asumpt dla komentarza do historii, która równolegle dzieje się w Warszawie, gdzie Rafał Trzaskowski powołuje do życia muzeum „queer” (sic!).
I mniejsza już nawet o to jakiego rodzaju eksponaty i artefakty będzie tam eksponował oraz jak będzie tłumaczył oświadczenie swojej pełnomocniczki ds. walki ideologicznej z historycznym i kulturowym dziedzictwem Miasta st. Warszawy o tym, że „historia Warszawy i całej Polski jest historia queerową” (sic!). Niech im będzie – kogo to interesuje i kto chce, będzie się miał okazję przekonać o tym na własne oczy. Natomiast – czy ktokolwiek słyszał o tym, żeby w Warszawie jej władze upamiętniły kiedykolwiek takie postacie jak Jarema Stępowski, Marek Nowakowski, Stasiek Wielanek, że o Stanisławie Grzesiuku nawet nie wspomnimy? Mówimy bowiem tylko o kilku przykładowych postaciach, które nie tylko oddały całe swoje życie osobiste, artystyczne i twórcze dla ukochanego miasta, ale którym zawdzięczamy jego niepowtarzalny charakter i wyjątkowy urok. Nie tylko nie powstało nigdy muzeum folkloru warszawskiego, ale nawet o jakiejkolwiek izbie pamięci nikt się nie zająknął. Tymczasem Pani pełnomocnik ds. nowoczesności, prawa ręka Rafała Trzaskowskiego do spraw „neutralności światopoglądowej”, Aldona Góra-Machowska, twierdzi, że muzeum „queer” i wsparcie, jakie uzyskuje od władz miasta jest „elementem równowagi”. Od takiej równowagi to wszyscy wspomniani, zasłużeni dla Miasta st. Warszawa, jego cisi bohaterowie w grobie się przewracają.
A tak na marginesie – ciekawe jaki będzie następny krok Rafała Trzaskowskiego w opowieści o historycznej i kulturowej spuściźnie naszego Miasta? Może likwidacja ulicy rotmistrza Witolda Pileckiego?