Wiele lat temu, w wyniku wysiłku wielu mądrych i pracowitych ludzi, powstał w Warszawie pod ulicą Marszałkowską tunel, który przez ponad pięć dziesięcioleci usprawniał ruch i nie zmuszał do zawracania na ruchliwych skrzyżowaniach i rondach. Dodatkowo pozwalał na bezkolizyjny dostęp do ścisłego Śródmieścia (okolic ulic Zgody, Brackiej i Szpitalnej) oraz służył do obsługi ruchu samochodów przyjeżdżających, parkujących i wyjeżdżających ze strategicznego puntu stolicy jakim jest (był?) plac Defilad. Teraz ten tunel zostanie zasypany!
Na jego miejsce powstanie „przestrzeń dla turystów” – taka, jakiej pełno wokół, czy to w Ogrodzie Saskim, czy to w parkach przy Pałacu Kultury i Nauki. Przestrzeń, która tam powstanie nie będzie służyć żadnym innym celom poza spacerowaniem. W ścisłym centrum Warszawy nie będzie już załatwiania spraw, przejeżdżania, przesiadania się ani mieszkania. Nie będzie sklepów, parkingów, placówek pocztowych, szkół – będzie tylko turystyczny skansen dla ludzi przechadzających się bez celu, nie mających nic do roboty, bo przyjechali zobaczyć Warszawę. Dlatego nie potrzebują niczego poza ładnym widokiem i nieustanną wiosną, żeby zasadzone tam setki drzew były cały czas zielone. Czy to oznacza, że po 54. latach tunel przestał być nagle potrzebny i nie ma w całej okolicy nic do załatwienia? Nie – póki istnieje ulica Marszałkowska i wciąż dopuszczony jest na niej ruch samochodowy ten tunel potrzebny jest Śródmieściu i Warszawie jak tlen. Tyle tylko, że padł ofiarą ideologicznego szaleństwa Rafała Trzaskowskiego i bez względu na wszystko – należy go zniszczyć.
Tymczasem, zamiast tunelu, Rafał Trzaskowski zafundował warszawiakom zabetonowany, kompletnie niefunkcjonalny i bezużyteczny, bez możliwości dojazdu i pozostawiania gdziekolwiek w pobliżu samochodu, Plac Pięciu Rogów z pozostawionym za kilkaset tysięcy złotych na jego środku wielkim, niebieskim jajem. Jeżeli ktoś nie pamięta, w jakim celu powstało to wielkie jajo (drozda śpiewaka), to przypomnę: „jest testem wrażliwości warszawiaków, jest obiektem surrealnym i umieszcza nas w zupełnie innej czasoprzestrzeni, konkretnie ptasiej czasoprzestrzeni”. Jest akcentem, który zatrzyma na chwilę zabieganych przechodniów, jest formą otwartą, która może być tłem do różnorodnych wydarzeń życia miejskiego. To nie żart – to cytaty z przed roku, z ceremonii otwarcia placu i inauguracji jaja. Jeżeli ktoś natomiast nie wie co Rafał Trzaskowski funduje na tym samym placu z okazji zasypywania tunelu, to informuję – „instalację” z drewnianych regałów magazynowych wypełnionych głównym elementem konstrukcyjnym jakim są „baloty z boczniaka”! Tym razem, Rafał Trzaskowski zdecydował się na instalację w centrum miasta grzybów, bo „oferują one rozwiązania dla wielu problemów środowiskowych”. Chodziło mu o to, żeby „zwrócić uwagę, że ludzie nie są jedynymi użytkownikami przestrzeni miejskiej oraz pokazać koszty, nie tylko materialne, ale także poświęcony czas, zdrowie oraz stres wynikający z przebodźcowania” (sic!). Chodziło też o znalezienie chwili refleksji nad boczniakiem, procesem jego obumierania i nad tym „co poświęcamy żyjąc w mieście i jakie są tego konsekwencje dla całego ekosystemu i dla nas samych”. Dlatego od teraz będziemy w centrum Warszawy żyć w lesie i „adresować problem kosztów ponoszonych przez ludzi i inne żywe stworzenia zamieszkujące miasta”. Obserwując rozrost boczniaka.
Proszę Państwa, Miastem st. Warszawa rządzi wariat!
Fot. TVP